piątek, 30 września 2016

Rozdział 1


Niestety akcja zaczęła się chwilę przed tym jak ciasto bezglutenowe mojej mamy wjechało na stół. Babcia wyciągnęła ze swojej torebki okulary, założyła je i skierowała wzrok na Davida, a ten starał się tylko do niej uśmiechać.
-Matuchno kochana, ale on stary i brzydki. Amanda, dlaczego bierzesz ślub z bezdomnym starszym panem, który nawet nie mówi po polsku?
-Babciu David nie jest brzydki i wcale nie jest stary.
-Właściwie to ile lat masz David?-Zapytała mama po angielsku.
-34, w marcu następnego roku będę mieć 35.
-Aha. Między tobą, a mną jest mniejsza różnica wieku niż między tobą, a moją córką.
- Ale pani ma męża, a ja kocham pani córkę. - Uśmiechnął się i odpowiedział.
-Powinieneś mieć już dawno żonę i dziecko, a nie być narzeczonym mojej córki.
-Ale ja niedługo będę mieć żonę, a dziecko to raczej kwestia czasu.- Uśmiechnął się.
-Nie będziecie ze sobą spać do ślubu.- Zastrzegła mama.
-Mamo.- Powiedziałam z Davidem prawie w tym samym czasie, a on tylko później zaczął się śmiać.
-Mieszkam z Davidem prawie od 2 sezonów razem, śpimy w jednym łóżku już dawno i w tym łóżku robimy różne rzeczy, więc jeśli miałabym być w ciąży to już bym była. Nie  ma opcji, żeby David spał gdzie indziej.
-Dobra mogłaś mi oszczędzić szczegółów.- Powiedziała mama.
-Ty mogłaś nam oszczędzić tej uwagi.
-Nieważne chcę ktoś czystka?
-Co to? Brzmi zachęcająco.- Powiedział David i nie wiedział jeszcze w co się pakuje.
-O to na twoją figurę podziała bardzo dobrze. Będziesz mi jeszcze dziękował.- Powiedziała mama i poszła do kuchni zaparzyć to zioło, roślinę. Cokolwiek to jest.
-Zapytaj się tego Twojego kochasia czy może nie chcę napić się wódki zamiast czystka.- Powiedział tata, a ja przetłumaczyłam to po angielsku Davidowi.
- A mam pić?- Zapytał mnie David.
-Jak chcesz, ale ten czystek od mamy i tak będziesz musiał wypić. Nie chcesz się jej narażać. Uwierz.
-Powiedz, że dziś chcielibyśmy się wcześniej położyć spać, bo jesteśmy zmęczeni po locie.- Uśmiechnął się do mnie.
-David mówi, że dziś nie czuję się dobrze po locie, a po alkoholu nie może spać.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, bo Lee po alkoholu ma ADHD.
-O Hipolit.-Powiedział tata gdy kot zaczął ocierać się o jego nogę.
-To nie jest żaden Hipolit tylko mój Burek.-Zaczęła babcia.- Jeszcze rozpoznaje własne koty.
-Babciu, ale Hipolit jest rudy, więc nie może być Burkiem.
-Bzdury. To po prostu taka gra słów.- Powiedziała babcia i wstała od stołu w celu złapania kota.
Kogokolwiek on był.
-Masz David twój czystek.- Mama postawiła przed moim narzeczonym wielki kubek, mówiąc po angielsku.- Długo szukałam jakiegoś wielkiego kubka,żeby mógł się napić tą swoją wielką....- Zaczęła mówić po polsku.
-Mamo.- Wiedziałam już co chcę powiedzieć.
-Twarzyczką.-Dokończyła i uśmiechnęła się do Davida,a on to tylko odwzajemnił wyszczerz, bo nie miał pojęcia o czym mówiła moja mama.
Nie mam pojęcia, które z nas znosi tę rodzinę gorzej czy ja, czy David.
Czekałam tylko, aż David napiję się tego co zaparzyła moja mama i chciałam im oznajmić, że idziemy do pokoju, po prostu się do niego wtulić i poleżeć. Siedziałam tak wpatrzona w stół tłumacząc automatycznie i bez większego przejęcia to co mówi David do mojej rodziny, a co oni do niego, gdy usłyszałam jakieś odgłosy drapania przy drzwiach balkonowych.
- O matko przecież to Jack.- Powiedziałam widząc mojego ukochanego pieska na zewnątrz.
 Szybko podeszłam otworzyć i wpuściłam go do środka.
- Mówiliście mi przecież dwa miesiące temu, że umarł.
-Tak myśleliśmy, ale sprawy potoczyły się inaczej.- Przyznał znudzony tata, a ja w sumie miałam już gdzieś tę historię, bo mój kochany psina rozłożył się na plecach i chciał, żebym go drapała.
-Ten czystek był pyszny.- Powiedział Lee do mojej mamy wyłącznie z uprzejmości.
-To cudownie, że Ci smakuje. Będziemy sobie go od tej pory pili codziennie razem na tarasie. Może chociaż tego nauczy się od Ciebie moja córka.- Popatrzyła zła na mnie.
Bo ja nie dawałam mamie złudzeń. To coś było okropne.
- Nauczyłam się już wiele od Davida, ale tego na pewno się nie nauczę, a teraz przepraszam Was wszystkich, ale chcemy już odpocząć po locie.
-Ja już wiem co wy będziecie robić w pokoju po tym locie.- Powiedziała babcia.
-Babciu.- Powiedziałam tylko, a David stanął obok mnie.
-Widzisz Jacky to twój tatuś.- Powiedziałam do psa, a on w jednej chwili popatrzył się na Davida i szybko zaatakował jego łydkę.
-O kurwa... On mnie ugryzł. Ama zrób coś.- Zaczął przeklinać po angielsku Lee, łapiąc się za krwawiącą łydkę. 
__________
Polubiłam te opowiadanie xD 
 

piątek, 16 września 2016

Prolog

-Stresujesz się?- Zapytałam przechodząc przez jedną z bramek na lotnisku. 
-Nie. Twoja rodzina na pewno jest super, a Polskę lubię przecież byłem tu wiele razy. Nie ma powodu żeby się bać.- Złapał mnie za rękę, poprawił swoją torbę i ruszyliśmy po odbiór walizek.
Chociaż ja wcale nie byłam pewna tego, co myślał mój narzeczony, bo jeden szkopuł starałam się przed nim dobrze zatajać. Moja rodzina jest nienormalna i nie miałam żadnego pojęcia jak uda się Davidowi wytrzymać z nimi pod jednym dachem do ślubu. Jeśli David da radę mogę zacząć wołać na niego Święty David.
-Stresujesz się.- Stwierdził.
-Tak. Mówiłam Ci, że moja rodzina jest dość specyficzna w dodatku nie wie jak wyglądasz, no może tata wie, ale nie wiedzą ile masz lat i ogólnie to będzie ciężko.
-Snujesz czarne scenariusze nie będzie tak źle.
-A odkąd ty stałeś się takim optymistą?- Zapytałam sama nie wierząc w to, co mówi.
- Odkąd związałem się z 12 lat młodszą kobietą. Tak, myślę, że od tamtego momentu zwariowałem.- Zacisnął mocniej rękę na mojej i pocałował w czubek głowy.
-Tata mi napisał, gdzie dokładnie czeka.
-To dobrze. Czy to jeden z tych członków rodziny, których powinienem się bać?
-Nie tata jest względnie normalny. Możesz bać się mamy, babci, no może trochę dziadka, bo jest zdrowo świrnięty i w sumie taty też, ale najgorsza jest mama.
-Słodką masz tę rodzinkę.- Uśmiechnął się i wziął nasze walizki.
15 minut później znaleźliśmy się już przed samochodem taty.
-Cześć córciu. Jak ja Cię dawno nie widziałem. - Rozłożył ramiona, żebym wpadła w jego uścisk.
-Ja Ciebie też.- Odpowiedziałam, a potem przedstawiłam tacie Davida.- Tato to mój narzeczony David.- Potem przeszłam na angielski.- David to mój tata.
-Powiedz, że miło mi go poznać.- Stwierdził po angielsku.
-David mówi, że miło Cię w końcu poznać.
-No, a ty mu powiedz, że kawał byka z niego większy niż w telewizji i grubszy nawet.- Patrzył na niego od góry do dołu.
-Okaaay.-Powiedziałam, a potem odwróciłam się w stronę Davida i przeszłam na angielski. - Mój tata też się bardzo cieszy, że w końcu mógł Cię poznać.- Przetłumaczyłam po swojemu i szybko zamknęłam bagażnik.- Jedźmy do domu.- Powiedziałam najpierw po polsku, a potem po angielsku.
Gdybym wiedziała co czeka mnie w domu na pewno kontynuowałabym rozmowę na parkingu pomiędzy Davidem,a ojcem.
Oprócz tego, że w samochodzie tata mówił pojedyncze słówka po angielsku jakie zna, a David tylko udawał, że wcale mu to nie przeszkadza, a wręcz mu się podoba to nic się nie działo. Chociaż to była wspaniała godzina jazdy w spokoju przed tym co zaczęło dziać się w domu. Gdy już wypakowaliśmy bagaże z auta i wnieśliśmy je na korytarz do domu wyszła moja mama.
-Widzę, że Amanda pojawiła się w domu, bo od razu szum i hałas.
-Cześć mamuś.- Przywitałam się z nią całusem i przytulasem.- To jest mój narzeczony David. - Wskazałam na siatkarza, a ten się tylko uśmiechnął, na co moja mama odpowiedziała grymasem.
 -Słyszałam, że można być wysokim, ale on to jest już nie ludzko wyrośnięty. Ty lepiej go przebadaj przed tym ślubem jak nie chcesz zostać młodą wdową, bo ja to słyszałam o takiej potwornej chorobie. Gigantyzm się nazywa. Bardzo młodo ludzie na to umierają. Chociaż w sumie młodość to on chyba ma dawno za sobą...
-Mamo David jest zdrowy. Przestań.
-Moja mama mówi, że bardzo miło Ci ją poznać i że za 20 minut będzie obiad.- Powiedziałam do niego po angielsku.
-Czemu kłamiesz?- Zapytała się mnie z wyrzutem mama.
-Co? - Odpowiedziałam nie wiedząc o co jej chodzi.
-Chodziłam na kurs z angielskiego przez 9 miesięcy, żeby przygotować się na przyjazd zięcia, ale jak widać nie było się, na co przygotowywać. - Spojrzała jeszcze raz na mnie i Davida.
Jej angielszczyzna była zadziwiająco dobra jak na 9 miesięcy nauki.
-Ona tak z miłości.- Szepnęłam do ukochanego.
-Jasne.- Odpowiedział z nietęgą miną.
-Chodź położymy walizki w naszym pokoju i pójdziemy się umyć.
-Razem?- Zmarszczył zabawnie brwi, wcześniej upewniając się, że moja mama już nas nie słyszy.
-Chodź.- Pociągnęłam go za koszulkę, łapiąc w drugą dłoń jedną z wielu walizek.
Po 20 minutach byliśmy już umyci i w miarę gotowi by zejść na obiad z moją rodziną.
-Pamiętaj, że cokolwiek wydarzy się na dole, cokolwiek powie moja rodzina to liczy się tylko to, że się kochamy.
-Wpoiłem już to sobie po tych ponad 2 latach. - Włożył rękę w moje wilgotne włosy i mnie pocałował.
Z dołu usłyszałam, że drzwi od domu gwałtownie sie otwierają i zamykają.
Otwarcie. Zamknięcie. Otwarcie. Zamknięcie. Wiedziałam, że to oznacza tylko jedno.
-Właśnie poznasz moich dziadków skarbie.- Przełknęłam ślinę, a on tylko złapał mnie za rękę i zeszliśmy na dół. 
W jadalni siedzieli już wszyscy. Zostały dwa wolne miejsca. Oczywiście nie obok siebie. Jedno wolne koło rodziców, drugie koło dziadków.
-Wybierz mniejsze zło usiądź koło dziadków.-Szepnęłam mu na ucho i poszłam do moich rodzicieli.
-Babciu, Dziadku, bo wy w sumie jeszcze nie mieliście okazji poznać to jest mój narzeczony David.
-Czy on na pewno ma na imię David? Bo dla mnie to on wygląda na jakiegoś antychrysta. Helena przynieś mi resztki tej wody święconej, co Ci z kolędy została.- Powiedziała babcia w bojowym nastroju.
-Babciu nie. David jest bardzo normalny.
-W tej całej Ameryce to żadnego porządnego nie ma, sami zbrodniarze powojenni.
-Babciu teraz to mówisz o Argentynie.- Poprawiłam ją.
-Ja lepiej wiem, o czym ja mówię. Ty mi się dziecko nie wtryniaj.
-Tak, bo przecież Baśka wie najlepiej.- Zaczął ironizować dziadek.
-Na pewno lepiej od Ciebie, ty stary knurze.
- Wolę być starym knurem niż kimś takim jak ty.
-Przestańcie.- Zawołałam i popatrzyłam tylko na Davida, który całkiem nie ogarniał, co się dzieję, ale próbował przynajmniej ciągle się uśmiechać.
-Właśnie zaraz będziemy jeść. Już przynoszę, bo zrobiłam taki makaron ze szpinakiem, ale w takim sosie co ma tylko 100 kalorii. Nawet ten twój grubas będzie mógł zjeść Amanda.
-Mamo David nie jest gruby. On ma po prostu takie wielkie mięśnie.
-Ta ojciec też ma mięśnie. Piwne. Niedługo to stanie się beczką piwa.-Powiedziała stawiając na stole swój nowy specjał.
-Smacznego.- Uśmiechnęła się i usiadła na swoim miejscu.
Jedzenie przebiegło w całkiem miłej atmosferze, nie działo się nic szczególnego tylko tłumaczyłam Davidowi jakieś pytania, nawet mama próbowała z nim porozmawiać. Co prawda o tym, kiedy tak przytył, ale liczą się chęci. Poniekąd.
________________
Mamy prolog moi drodzy :D 
Piszcie co sądzicie i widzimy się za 2 tyg XD 
Chyba ;P