-Stresujesz się?- Zapytałam przechodząc przez jedną z bramek na
lotnisku.
-Nie. Twoja rodzina na pewno jest super, a Polskę lubię przecież
byłem tu wiele razy. Nie ma powodu żeby się bać.- Złapał mnie za rękę,
poprawił swoją torbę i ruszyliśmy po odbiór walizek.
Chociaż ja wcale nie byłam pewna tego, co myślał mój narzeczony,
bo jeden szkopuł starałam się przed nim dobrze zatajać. Moja rodzina jest
nienormalna i nie miałam żadnego pojęcia jak uda się Davidowi wytrzymać z nimi
pod jednym dachem do ślubu. Jeśli David da radę mogę zacząć wołać na niego Święty
David.
-Stresujesz się.- Stwierdził.
-Tak. Mówiłam Ci, że moja rodzina jest dość specyficzna w dodatku
nie wie jak wyglądasz, no może tata wie, ale nie wiedzą ile masz lat i ogólnie
to będzie ciężko.
-Snujesz czarne scenariusze nie będzie tak źle.
-A odkąd ty stałeś się takim optymistą?- Zapytałam sama nie
wierząc w to, co mówi.
- Odkąd związałem się z 12 lat młodszą kobietą. Tak, myślę, że od
tamtego momentu zwariowałem.- Zacisnął mocniej rękę na mojej i pocałował w
czubek głowy.
-Tata mi napisał, gdzie dokładnie czeka.
-To dobrze. Czy to jeden z tych członków rodziny, których
powinienem się bać?
-Nie tata jest względnie normalny. Możesz bać się mamy, babci, no
może trochę dziadka, bo jest zdrowo świrnięty i w sumie taty też, ale najgorsza
jest mama.
-Słodką masz tę rodzinkę.- Uśmiechnął się i wziął nasze walizki.
15 minut później znaleźliśmy się już przed samochodem taty.
-Cześć córciu. Jak ja Cię dawno nie widziałem. - Rozłożył ramiona,
żebym wpadła w jego uścisk.
-Ja Ciebie też.- Odpowiedziałam, a potem przedstawiłam tacie
Davida.- Tato to mój narzeczony David.- Potem przeszłam na angielski.- David to
mój tata.
-Powiedz, że miło mi go poznać.- Stwierdził po angielsku.
-David mówi, że miło Cię w końcu poznać.
-No, a ty mu powiedz, że kawał byka z niego większy niż w
telewizji i grubszy nawet.- Patrzył na niego od góry do dołu.
-Okaaay.-Powiedziałam, a potem odwróciłam się w stronę Davida i
przeszłam na angielski. - Mój tata też się bardzo cieszy, że w końcu mógł Cię
poznać.- Przetłumaczyłam po swojemu i szybko zamknęłam bagażnik.- Jedźmy do
domu.- Powiedziałam najpierw po polsku, a potem po angielsku.
Gdybym wiedziała co czeka mnie w domu na pewno kontynuowałabym
rozmowę na parkingu pomiędzy Davidem,a ojcem.
Oprócz tego, że w samochodzie tata mówił pojedyncze słówka po
angielsku jakie zna, a David tylko udawał, że wcale mu to nie przeszkadza, a
wręcz mu się podoba to nic się nie działo. Chociaż to była wspaniała godzina
jazdy w spokoju przed tym co zaczęło dziać się w domu. Gdy już wypakowaliśmy
bagaże z auta i wnieśliśmy je na korytarz do domu wyszła moja mama.
-Widzę, że Amanda pojawiła się w domu, bo od razu szum i hałas.
-Cześć mamuś.- Przywitałam się z nią całusem i przytulasem.- To
jest mój narzeczony David. - Wskazałam na siatkarza, a ten się tylko
uśmiechnął, na co moja mama odpowiedziała grymasem.
-Słyszałam, że można być
wysokim, ale on to jest już nie ludzko wyrośnięty. Ty lepiej go przebadaj przed
tym ślubem jak nie chcesz zostać młodą wdową, bo ja to słyszałam o takiej
potwornej chorobie. Gigantyzm się nazywa. Bardzo młodo ludzie na to umierają.
Chociaż w sumie młodość to on chyba ma dawno za sobą...
-Mamo David jest zdrowy. Przestań.
-Moja mama mówi, że bardzo miło Ci ją poznać i że za 20 minut
będzie obiad.- Powiedziałam do niego po angielsku.
-Czemu kłamiesz?- Zapytała się mnie z wyrzutem mama.
-Co? - Odpowiedziałam nie wiedząc o co jej chodzi.
-Chodziłam na kurs z angielskiego przez 9 miesięcy, żeby
przygotować się na przyjazd zięcia, ale jak widać nie było się, na co
przygotowywać. - Spojrzała jeszcze raz na mnie i Davida.
Jej angielszczyzna była zadziwiająco dobra jak na 9 miesięcy
nauki.
-Ona tak z miłości.- Szepnęłam do ukochanego.
-Jasne.- Odpowiedział z nietęgą miną.
-Chodź położymy walizki w naszym pokoju i pójdziemy się umyć.
-Razem?- Zmarszczył zabawnie brwi, wcześniej upewniając się, że
moja mama już nas nie słyszy.
-Chodź.- Pociągnęłam go za koszulkę, łapiąc w drugą dłoń jedną z
wielu walizek.
Po 20 minutach byliśmy już umyci i w miarę gotowi by zejść na
obiad z moją rodziną.
-Pamiętaj, że cokolwiek wydarzy się na dole, cokolwiek powie moja
rodzina to liczy się tylko to, że się kochamy.
-Wpoiłem już to sobie po tych ponad 2 latach. - Włożył rękę w moje
wilgotne włosy i mnie pocałował.
Z dołu usłyszałam, że drzwi od domu gwałtownie sie otwierają i
zamykają.
Otwarcie. Zamknięcie. Otwarcie. Zamknięcie. Wiedziałam, że to
oznacza tylko jedno.
-Właśnie poznasz moich dziadków skarbie.- Przełknęłam ślinę, a on
tylko złapał mnie za rękę i zeszliśmy na dół.
W jadalni siedzieli już wszyscy. Zostały dwa wolne miejsca.
Oczywiście nie obok siebie. Jedno wolne koło rodziców, drugie koło dziadków.
-Wybierz mniejsze zło usiądź koło dziadków.-Szepnęłam mu na ucho i
poszłam do moich rodzicieli.
-Babciu, Dziadku, bo wy w sumie jeszcze nie mieliście okazji
poznać to jest mój narzeczony David.
-Czy on na pewno ma na imię David? Bo dla mnie to on wygląda na
jakiegoś antychrysta. Helena przynieś mi resztki tej wody święconej, co Ci z
kolędy została.- Powiedziała babcia w bojowym nastroju.
-Babciu nie. David jest bardzo normalny.
-W tej całej Ameryce to żadnego porządnego nie ma, sami
zbrodniarze powojenni.
-Babciu teraz to mówisz o Argentynie.- Poprawiłam ją.
-Ja lepiej wiem, o czym ja mówię. Ty mi się dziecko nie wtryniaj.
-Tak, bo przecież Baśka wie najlepiej.- Zaczął ironizować dziadek.
-Na pewno lepiej od Ciebie, ty stary knurze.
- Wolę być starym knurem niż kimś takim jak ty.
-Przestańcie.- Zawołałam i popatrzyłam tylko na Davida, który
całkiem nie ogarniał, co się dzieję, ale próbował przynajmniej ciągle się
uśmiechać.
-Właśnie zaraz będziemy jeść. Już przynoszę, bo zrobiłam taki
makaron ze szpinakiem, ale w takim sosie co ma tylko 100 kalorii. Nawet ten
twój grubas będzie mógł zjeść Amanda.
-Mamo David nie jest gruby. On ma po prostu takie wielkie mięśnie.
-Ta ojciec też ma mięśnie. Piwne. Niedługo to stanie się beczką
piwa.-Powiedziała stawiając na stole swój nowy specjał.
-Smacznego.- Uśmiechnęła się i usiadła na swoim miejscu.
Jedzenie przebiegło w całkiem miłej atmosferze, nie działo się nic
szczególnego tylko tłumaczyłam Davidowi jakieś pytania, nawet mama próbowała z
nim porozmawiać. Co prawda o tym, kiedy tak przytył, ale liczą się chęci.
Poniekąd.
________________
Mamy prolog moi drodzy :D
Piszcie co sądzicie i widzimy się za 2 tyg XD
Chyba ;P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz